Wyścigowa maszyna, w której w latach 1996-2006 aż trzech członków rodziny Marszałków zdobywało medale mistrzostw świata, trafiła do naszego Muzeum. To łódź wyprodukowana w Polsce, jedyny i niepowtarzalny egzemplarz – przyznaje sześciokrotny motorowodny Mistrz Świata Waldemar Marszałek - W niej medale mistrzostw świata zdobywałem zarówno ja, jak i moi synowie Bernard i Bartłomiej – podkreśla.
W maszynie tej Waldemar Marszałek, w klasie 0-350, w 1996 r. zdobył swój ostatni w karierze tytuł Mistrza Świata. Później, w 2003 r., jego syn Bernard został także najlepszym zawodnikiem globu w klasie 0-350. Trzy lata później młodszy z synów Waldemara – Bartłomiej – startując tą samą łodzią wywalczył tytuł Wicemistrza Świata w klasie 0-350. Przekazywana warszawskiemu Muzeum cenna pamiątka to konstrukcja rozwijana przez Waldemara Marszałka z pomocą szkutnika Rajnolda Klotza. Ta niezwykła maszyna powstała w 1995 r. Na podstawie własnych doświadczeń zawodnik modyfikował kolejne wersje motorówek, i ta właśnie jest ostatnią z serii, zawierającą w sobie całą wiedzę i doświadczenie wyścigowe Waldemara Marszałka. Łódź startowała w klasie 0-350 cm, z silnikiem o mocy 130 koni mechanicznych. Waży ona, wraz z silnikiem, 130 kg. Na prostej rozwija prędkość do 180 km/h. Konstrukcja wykonana jest ze sklejki. Starannie dopasowane elementy szkieletu z lekkiego drewna obite są poszyciem sklejki o grubości 3 mm. To bardzo delikatna i filigranowa, ale bardzo szybka maszyna. - Dla mnie to nie jest tylko eksponat muzealny, ale kawał mojej historii, emocji, pasji i pracy. Zdecydowaliśmy wspólnie, całą rodziną, że mimo to podzielimy się nią z gośćmi Muzeum Sportu. Tu jej będzie dobrze! – mówi Waldemar Marszałek. - Mamy w swojej kolekcji wiele eksponatów związanych z Mistrzem Waldemarem Marszałkiem, ale ta łódź to unikat na świecie. Wiele lat czekaliśmy na nią i nie ukrywam, że będzie to jedna z największych atrakcji naszego Muzeum – mówi Tomasz Jagodziński, dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Jagodziński dodaje, że nie tylko jest to jedyna taka łódź na świecie, ale jeszcze szanse na powtórzenie jej historii w przyszłości są bliskie zeru. – W dzisiejszych, super profesjonalnych czasach, w których co sezon najlepsi zawodnicy zmieniają sprzęt, nie ma szans, żeby w ciągu dekady kolejni członkowie jakiejś rodziny stawali na podium mistrzostw świata z tym samym sprzętem!
Takiego eksponatu, poza nami, nikt na świecie mieć nie będzie – nie ukrywa radości Dyrektor warszawskiego Muzeum.