22 kwietnia 1891 r. we Lwowie urodził się polski lekkoatleta, sprinter, Władysław Ponurski. Reprezentując barwy Austrii wziął udział w Igrzyskach 1912 r. rozgrywanych w stolicy Szwecji, Sztokholmie. Dostanie się na Olimpiadę było ogromnym sukcesem Polaka. Mieszkający na terenie Galicji Polacy, w przeciwieństwie do Czechów oraz Węgrów nie mogli wystawić własnej reprezentacji narodowej. W związku z tym pozostawała im jedynie walka o miejsce na największej międzynarodowej imprezie sportowej pod flagą Austrii. Nasz rodak (w obcych barwach) był jedynym Polakiem podczas Igrzysk w konkurencjach lekkoatletycznych. Z kwalifikacji olimpijskich zrezygnował Tadeusz Kuchar mogący wziąć udział w eliminacjach biegowych na 5 000 oraz 10 000 m. Odmówił on reprezentowania barw Austrii. Władysław Ponurski w biegach na dystansie 200 i 400 m podczas Igrzysk nie przebrnął rundy eliminacyjnej. Zobaczył go jednak cały ówczesny świat sportu. Po zakończeniu Igrzysk z powodzeniem kontynuował swoją karierę sportową, do momentu wybuchu I wojny światowej. Przez dwa lata osiągnął wiele sukcesów jako reprezentant Polski. W październiku 1912 r. został pierwszym oficjalnym rekordzistą naszego kraju w biegu na 200 m oraz sztafecie 4x400 m. Dwa lata później, w maju udało mu się jeszcze ustanowić rekord w kategorii 400 m. Rozwijającą się prężenie karierę sportową przerwały działania wojenne. Po ich zakończeniu, w niepodległym państwie Polskim, Władysław postawił na karierę działacza sportowego Pogoni Lwów, z którą był związany od początku swojej kariery. Po II wojnie światowej zamieszkał w Krakowie gdzie zajmował stanowisko sekretarza Krakowskiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki. Zmarł w 1978 r.
Na koniec warto przytoczyć wspomnienia Władysława Ponurskiego dotyczące jego występu na Olimpiadzie w 1912 r.:
Gdy włączono mnie do reprezentacji olimpijskiej, otrzymałem pewne przywileje. Prezes Komitetu Olimpijskiego Austro-Węgier książę Ludwik Vindischgratz napisał list do namiestnictwa, gdzie byłem urzędnikiem, aby został nadany mi opłacany urlop na przygotowanie do zawodów. Od tej chwili mogłem nie chodzić do pracy, ale całe namiestnictwo raptem bardzo zainteresowało się sportem. (…) Nareszcie nadszedł dzień wyjazdu, ale byłem na tyle zdenerwowany, że przyjechałem we Wiedniu nie na ten dworzec. Musiałem doganiać drużynę następnego dnia, dlatego nie zdążyłem na otwarcie Igrzysk. Wtedy nie wiedziano ile czasu trzeba na adaptację do warunków startu i pożywienia w nieznanym mieście. Na trybunach siedziało prawie 25 tys. widzów, czego wcześniej nigdy nie widziałem. Naprzód były zawody na 200 m, gdzie przyszedłem jako trzeci. Zwyciężył Niemiec Hermann z czasem 22 s. Trzeciemu czasu nie mierzono – byłem o 10 m w tyle. Czterysta metrów poszły dla mnie lepiej – dobrze przebiegłem pierwsze 200, ale potem siły mnie opuściły i znów byłem trzeci. Na tym moja rola olimpijczyka zakończyła się i resztę czasu (byliśmy w Sztokholmie kilka tygodni) mogłem obserwować występy innych sportowców, zapamiętywać to, co mogło mi się później przydać. Chodziłem na pływanie i inne dyscypliny. Po powrocie do domu, w październiku ustanowiłem nowy rekord Galicji na 200 m – 22,8 s. Po tym co zobaczyłem marzyłem o wyjeździe na kolejne Igrzyska, ale I wojna światowa rozwiała te marzenia.
Źródło: Władysław Ponurski – pionier ruchu olimpijskiego w: Kurier Galicyjski 18-30 marca 2016 nr 5 (249), Ukraina 2016 r.